Fragment
Prawo pierwotne musiało być wysnuwane z doświadczenia i z niczego innego. Z życia się rodziło, kroczyło za nim, było aposterioryczne. Ta metoda trwa zawsze, a ideał swój upatruje w tym, by zmniejszać ilość szkód, strat, krzywd, a życia nie burzyć, nie łamać, lecz ożywiać je jeszcze bardziej, czerpiąc środki z doświadczenia.
W toku rozwoju historycznego wyłoniła się jednak metoda druga, aprioryczna. Z założenia danego z góry wykuwa się prawo przez dedukcję, nie troszcząc się o życie rzeczywiste, naginając je choćby gwałtem do ułożonego z góry schematu, łamiąc je i burząc nawet.
Aposterioryczne jest prawem ewolucji, aprioryczne – rewolucji lub stagnacji.
Ta druga metoda prawodawstwa posiada i dziś licznych zwolenników. Powszechnie uważa się, że rzeczą prawodawcy jest przewidzieć wszystko, cokolwiek jest ludzkie i ująć to w normy. Lecz tak dokładnie nikt rozwoju życia przewidywać nie zdoła, to też aprioryzm prawniczy bywa nader często robotą na ślepo, trafiającą w próżnię. A gdy potem obowiązują takie normy pod przymusem, musi się nakręcać stosunki do tego, popełniając tysiące niedorzeczności i tysiączne krzywdy. Rodzi się z tego nieufność do prawa, potem niechęć lekceważąca, a wreszcie nienawiść prawa obowiązującego. Po pewnym czasie wytworzy się chaos prawny, w którym niełatwo odróżnić bezprawie od prawa.
Naiwne jest wysilanie się prawodawców, by wszystko przewidując unormować z góry. Byle wynalazek techniczny wywraca całe dziedziny kazuistyki prawniczej. Im bardziej prawo chce objąć wszystko, tym szybciej stanie się zacofane wobec życia. Dwie wówczas otwierają się drogi: albo gwałtem, przez rewolucję zrównać prawo z życiem, albo w apatii patrzeć na stagnację społeczeństwa, z czego nastąpi potem cofnięcie się w rozwoju.
Rozwój prawa polegać musi nie na coraz wielostronniejszym przewidywaniu, lecz na coraz częstszym zamienianiu etyki w prawo. Każde pokolenie winno prawem obowiązującym czynić coś z etyki, coś, co już dojrzało w stosunkach społecznych do tego, by móc obowiązywać pod sankcją karną. Nie miejmy obawy, że skurczymy etykę. Ona także rozwija się w normalnym społeczeństwie, obmyśla i uznaje obowiązki nowe, przedtem niebywałe; ona zawsze będzie wyprzedzać prawo. Przez rozszerzanie i pogłębianie pojęć etycznych zmieniają się i doskonalą stosunki ludzkie, a nie przez coraz większą obfitość prawa. Elephantiasis prawodawstwa prowadzi społeczeństwa do upadku. Nigdy natomiast nie można narzekać na przerost etyki.
Źle jednak dzieje się, gdy części etyki nie zamieniają się stopniowo i w pewnej, wcale nie nagłej kolejności, w przepisy prawne. Będziemy to mogli stwierdzić nawet na etyce naturalnej.
Gdzie szukać początków etyki w ogóle? Oczywiście trzeba zwrócić się jak najgłębiej w przeszłość, aby dotrzeć do źródeł obowiązkowości bez przymusu.
Czy to przypisać pierwotnemu monoteizmowi, że spotykamy się z pojęciami etycznymi na najniższych szczeblach rozwoju? Monoteistami są Pigmeje, australijskie pierwotne plemiona, Yaganowie z Ziemi Ognistej.1 Ale cóż my wiemy o ich etyce? O istnieniu u nich obowiązków nieobwarowanych przymusem prawa? Natomiast nasuwa się nam z drugiej strony kwestia, kto wyższy etycznie, kto moralniejszy: czy Żyd monoteista, modlący się codziennie, żeby wszystko zło spotkało „gojów” – czy też pogański Rzymianin, promieniejący rzymską virtus, a sławiący cesarza, który był „rozkoszą rodu ludzkiego”?
Zadane tu pytanie co do monoteizmu nie znajdzie odpowiedzi w dzisiejszym stanie nauki. Trzeba sobie radzić przeglądem faktów z początków kultury, z takich mianowicie początków, które wszelkim kulturom są wspólne.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.