Fragment
Zgodność współmierności i konsekwencji nazwać można jednym słowem: metodą. Czymże jest cywilizacja, jeżeli nie sumą owych pięciu kategorii życia w życiu zbiorowym? Czy kto wymyśli jeszcze, co poza tymi kategoriami? A zatem cywilizacja jest metodą życia zbiorowego.
Nie musi ona obejmować wszystkich pięciu kategorii, a w danej kategorii może nie obejmować wszystkich jej działów. Może nadawać przewagę, nawet znaczną, jednej kategorii nad drugą; może w pewnej kategorii celować, a innej nie posiadać zgoła. Cywilizacje mogą więc być zupełne i niezupełne, defektowne, jednostronne, wielostronne i wszechstronne.
Nie trzeba chyba wywodzić, że są cywilizacje rozmaite. Pomiędzy np. naszą cywilizacją a chińską nie zachodzi różnica stopnia, ilości, lecz jakości. Chińczyk może się spierać z Anglikiem sto lat o to, która cywilizacja wyższa, ale nigdy żadnemu z nich się nie przyśni, jakoby chodziło o stopień wyższy lub niższy jakiejś cywilizacji zasadniczej, której objawami o nierównym stopniu miałyby być ich cywilizacje. Stopień cywilizacji to co innego, a rodzaj jej to co innego. Słowem, nie ma żadnej cywilizacji sensu stricto, lecz są cywilizacje, każda sobie.
Ile jest cywilizacji? Nie wiadomo, a ich ilość jest nieoznaczona i nieograniczona. W każdym okresie dziejów trzeba je liczyć osobno. Za naszych np. czasów nie ma już cywilizacji Azteków, hetycka zniknęła jeszcze w starożytności, w wiekach średnich kwitła arabska itp., to sprawa zmienna.
Czy cywilizacje bywają jednolite i zupełnie jednakowe u wszystkich społeczeństw, przynależnych do danej cywilizacji? Bywa z tym rozmaicie. Zazwyczaj jednak, im rozleglejszy obszar zdobywa sobie pewna cywilizacja, a zwłaszcza im różnorodniejsze ogarnia w sobie społeczeństwa, tym więcej powstaje w jej łonie odmian.
Cywilizacja dzieli się na części. Anglik, Francuz, Włoch, Polak, Węgier należą do tej samej cywilizacji, a czy ich metody życia zbiorowego są całkiem identyczne? Są cechy wspólne, są podobieństwa, ale zarazem ileż różnic!
Jak nazywać części cywilizacji, jej odmiany? W słownictwie żadnego narodu nie ma na to wyrazu! W naukowym wywodzie nie można mówić o cywilizacji polskiej, bo to nieściśle; można mówić tylko o polskiej odmianie ogólnej cywilizacji chrześcijańsko-klasycznej. Jakżeż używać tego samego wyrazu na oznaczenie części i całości? Uchodzi to w potocznej rozmowie, ale nie w wykładzie naukowym.
Na oznaczenie tego stosunku części do całości używam wyrazu: kultura. Mówię: cywilizacja łacińska, kultura anglosaska, polska itd., cywilizacja chińska, kultura tybetańska, mandżurska itp. Nie będę się bynajmniej upierał przy tej terminologii, jeżeli ktoś… wskaże mi inną. Zanim to nastąpi, zmuszony jestem radzić sobie jakoś z tym zasobem wyrazów, jaki istnieje.
Podawszy definicję cywilizacji i kultury, nie trzeba będzie długich wywodów na temat, co rozumieć przez religię. Tak dalece jednak to odczuwamy i jednakowo rozumiemy, iż obeszłoby się zapewne zgoła bez definicji. Dla wszelkiej jednakże pewności powiem, że przez religię rozumiem system, ujmujący stosunek świata przyrodzonego do nadprzyrodzonego. Czyż nie takie jest na ogół zadanie teologii?
Pośród owych pięciu kategorii życia, na które się powoływałem, jedna wznosi się wysoko ponad człowieka, a mianowicie Prawda. Mieści w sobie dwa działy, dwa światy: przyrodzony i nadprzyrodzony. Metoda życia zbiorowego, jeżeli ma być wszechstronna, obejmuje także religię, bo inaczej kategoria Prawdy byłaby defektowa. Życie areligijne nie może być życiem całkowitym; choćby było jak najwielostronniejsze, do wszechstronności brakować mu będzie właśnie życia religijnego. Życie antyreligijne jest grubo defektowe i przeciwne rozwojowi cywilizacji, bo urywa najwyższej kategorii życia połowę treści, co musi odbić się niefortunnie na drugiej kategorii duchowej, mianowicie na etyce, tudzież na kategorii wspólnej Ciała i Duszy, na kategorii Piękna, na sztukach pięknych. Skutkiem związku wielostronnego pomiędzy kategoriami Ciała i Duszy, okaleczenie kategorii duchowych pociąga za sobą także rozmaite anormalności i niedostatki w kategoriach materialnych: zdrowia i dobrobytu. Tak zatem cywilizacja, zaniedbująca religię, pocznie kuleć wszędzie. W związku z tym pozostaje fakt, że nie zdoła być przodującym społeczeństwo, w którym teologia stoi nisko. Niechże sobie niedouczeni wydziwiają na „czarną reakcję”, ile się zmieści; historyk z zimną krwią zanotuje fakt, że higieną, dobrobytem i oświatą świecką celują właśnie te same narody, u których teologia stoi wysoko, znacznie wyżej, aniżeli w Polsce. Trudno nie ugiąć czoła przed faktem; byłoby to herezją przeciwko metodzie indukcyjnej.
Na tle takich tych pojęć mamy zastanowić się nad stosunkiem religii do cywilizacji. Stwierdzamy najpierw, że obie są zrzeszeniami ponadnarodowymi, co roztrząsaniu naszemu dodaje aktualności. Religie i cywilizacje stanowią nie lada ligi narodów, a moc ich wypróbowana historią!
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.